poniedziałek, 14 grudnia 2015

Szachetna paczka - podsumowanie akcji 2015

Jak co roku Fundacja Mamy Wołomin brała udział w akcji Szlachetna Paczka. Tym razem wybraliśmy aż 3 rodziny: dwie matki samotnie wychowujące dzieci oraz samotną starszą panią. Już od 21 listopada, tj dnia wyboru rodzin (a może nawet 2 dni wcześniej, gdy zebrałyśmy się by omówić strategię tegorocznej akcji) emocje sięgały zenitu - wraz z Anią, Martą i Magdą zebrałyśmy się w sobotę rano by w momencie uruchomienia bazy potrzebujących osób, wyklikać takie, którym faktycznie będziemy mogli pomóc.

Zależało nam na rodzinach z dziećmi z naszej bliskiej okolicy. W tym roku postanowiłyśmy też wybrać osobę samotną. I dzięki szybkiej akcji, godzinę po uruchomieniu bazy, miałyśmy wybrane 3 rodziny: panią Krystynę oraz p. Patrycję z dziećmi i p. Beatę z dziećmi.   

Przez kolejne dni, od 23 listopada do 10 grudnia zbierałyśmy potrzebne rzeczy - stworzyłyśmy wielką tabelkę z potrzebami i po troszku uzupełniałyśmy ją o to, co nam dostarczano. Początki były mało optymistyczne. W zasadzie w listopadzie nie miałyśmy nic... nawet przyszło mi do głowy, że błędem było wybranie aż 3 rodzin. 

Ani wydarzenie na fb, ani mailingi, ani artykuł w gazecie nie pomagały ... miałyśmy dosłownie kilka siatek darów. A gdzie mowa o konkretnych potrzebach zgłoszonych nam przez rodziny: o materacu, o kołdrach, sztućcach, zabawkach dla dzieci ... 



Ale w grudniu nastąpił przełom - zaczęliście znosić dary. Dół naszego domu zaczął się zapełniać, a my musiałyśmy już rozdzielać na trzy paczki - w trzy różne kąty. Stało się jasne, że paczki w tym roku znów będą bogate. 



Wtedy okazało się, że znajomi organizują zbiórkę dla Domu Dziecka w Równem (w powiecie wołomińskim)  i przyjmą każdą ilość słodyczy oraz materiałów szkolnych. Do tego dołożyliśmy sporo ubrań - trochę tych na niemowlęta, a trochę dla starszych mieszkańców Domu Dziecka. Do tych paczek dołożyło się też przedszkole i szkoła Novum. Dziękujemy.

Rzeczy przybywało w zastraszająco szybkim tempie ... A ostatni tydzień to był istny armagedon - ludzie wchodzili i wychodzili, nikt już nie nadążał z zapisywaniem i zliczaniem rzeczy. Właściwie nasz dom stał się autentycznie domem otwartym - o każdej porze ktoś tu był żeby odebrać kolejne paczki. A wy oszaleliście , normalnie oszaleliście. Sprawiało wrażenie, że każdy kto znosił rzeczy, wydał na zakupy kilkaset złotych. A było tego mnóstwo. Dom wyglądał jak wielki magazyn.  


We wtorek 8 grudnia padł rekord - w trzy wieczorne godziny, gdy trwał j. angielski znieśliście nam tyle:


A we środę przez godzinę, gdy Ania prowadziła zajęcia rozwojowe, padł drugi rekord: doszło to:


Średnio raz dziennie ktoś albo dwa ktosie siadały do paczek i zliczały i rozdzielały.  




Na 3 dni przed finałem przestałyśmy zliczać to, co mamy, bo docierało do nas tak wiele, że zdążałyśmy tylko usuwać to z przejścia :) Wtedy też okazało się, że chyba kilkanaście paczek makaronu czy kaszy dla 1 rodziny to lekka przesada. A takich ilości słodyczy to na pewno nikt nie przeje. Wtedy padła kolejna decyzja - musimy obdarować jeszcze kogoś. Kolejni znajomi organizują pomoc dla 2 potrzebujących rodzin i im podrzuciliśmy jedzenie, a ostatnie otrzymywane pakunki przeznaczyłyśmy dla Domu Samotnej Matki w Zielonce.

A wyglądało to tak: segregowanie, przerzucanie, pakowanie i zliczanie trwało od piątku od godz 12 (a właściwie trochę wcześniej) do soboty do ok 15:00. 

 
 
Pomagali mali i duzi (i to było wielkie poświęcenie, bo 5 godzin pakowania dla takich maluszków i ich mam, było nie lada wyzwaniem)




W sobotę znów pakowaliśmy, ale widać już było początek końca:


To paczka dla p. Krystyny. Może najmniejsza jesli chodzi o wielkość, ale do tej paczki dorzuciliśmy bon na lekarstwa na kwotę 430 zł, tj to, o otrzymaliśmy od Was na konto bankowe (wszystkie pozostałe przedmioty dostaliśmy w darze i nie musieliśmy nic dokupywać) :


W trakcie wynoszenia do samochodów nie dało się przejść przez korytarz :)


Łącznie zapakowaliśmy dary do 3 samochodów osobowych (w kadym zostały rozłożone siedzenia :))

 


Gdy paczki do rodzin ze Szlachetnej Paczki już pojechały i wydawałoby się że to już koniec ... my zostaliśmy z górą rzeczy do spakowania dla pozostałych osób.


Oto co pojechało do Domu Dziecka, do Domu Samotnej Matki (choć już nie robiłyśmy zdjęć ogomnych toreb z ubraniami damskimi i dziecięcymi) oraz do dwóch potrzebujących rodzin:


 

 

Zdaje się, że dzięki Wam wszystkim na prawdę dużo osób będzie miało weselsze święta :) Jeszcze raz uprzejmie dziękujemy za każdą pomoc w kompletowaniu paczek dla "naszych" rodzin. Za waszą hojność i ogromne wsparcie. Szacujemy, że łącznie w akcji zbierania darów wzięło udział ok 60 rodzin, natomiast niezwykle trudno jest nam oszacować wartość paczek. Były tu kołdry, pościele, materac, klocki lego, wiele zabawek, całe mnóstwo jedzenia i chemii, a nawet lampa do paznokci dla jednej z mam. Łącznie spakowałyśmy 36 pudeł dla rodzin ze Szlachetnej Paczki, 4 pudła i 2 ogromne torby do Domu Samotnej Matki oraz furę pudełek i toreb dla Domu Dziecka i jeszcze 3 torby dla 2 rodzin spoza Szlachetnej Paczki.  

A dla wszystkich którzy włączyli się w naszą akcję OGROMNIASTE PODZIĘKOWANIA.  Bez Was nic by się nie udało. My tylko zebraliśmy to, co Wy chcieliście oddać potrzebującym. Dziękujemy!




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz